Design międzykulturowy – jak (i po co) być projektantką w nie-własnym kraju ~Katarzyna Gawlik

Design międzykulturowy – jak (i po co) być projektantką w nie-własnym kraju ~Katarzyna Gawlik

Lokalne uwarunkowania kulturowe i prawne, współpraca w zespole zróżnicowanym językowo i pod względem sposobu pracy. Różnice stref czasowych i fizyczne oddalenie poszczególnych członkiń1 zespołu. Czy taka praca w ogóle ma sens? Czy da się tak projektować? Tak! I to całkiem nieźle.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jak pracują projektantki doświadczeń w międzynarodowych firmach doradczych
  • Jak zrozumieć użytkownika i lokalne uwarunkowania w zagranicznym projekcie
  • Jak zadbać o efektywność współpracy w międzynarodowym zespole

 

Ostatnie lata przyniosły znaczące zmiany instytucjonalne w świecie projektowania doświadczeń. Dopełniła się faza „pionierska”, charakteryzująca się wprowadzaniem na rynek zagadnień UX przez wyspecjalizowane agencje. Wiele firm w sektorze usług rozwinęło wewnętrzne kompetencje UX, UI czy service design. Również na pokładzie międzynarodowych firm doradczych kompetencje designowe zaczęły odgrywać znaczącą rolę w codziennej pracy z klientami.

W tym artykule dzielę się obserwacjami z pracy związanej z projektowaniem doświadczeń w ramach takiej właśnie międzynarodowej korporacji. Mogą być one pomocne dla osób, które staną przed wyzwaniami związanymi z projektowaniem w zespołach międzynarodowych bądź pracujących w rozproszeniu. W pierwszej części tekstu przedstawię ogólną charakterystykę pracy w takim środowisku, jej najważniejsze wyróżniki i związane z nią wyzwania oraz szanse. Następnie omówię dobre praktyki oraz ryzyka w dwóch kluczowych obszarach: orientacji na użytkownika i pracy zespołowej. Na koniec pozostawię Czytelniczki z kilkoma praktycznymi radami, które będą mogły wykorzystać we własnej pracy.

1. Projektowanie doświadczeń w międzynarodowej firmie doradczej

Jedną z cech charakteryzujących pracę konsultantek z „Wielkiej Czwórki”2 jest bliska współpraca z klientem, która często oznacza fizyczną relokację do jego biura. Ma to swoje dobre strony, takie jak bliskość wszystkich interesariuszek czy możliwość osadzenia pracy projektowej w fizycznej przestrzeni (tzw. war room). Pozwala ona projektantkom i bezpośrednio współpracującym z nimi osobom gromadzić wiedzę i budować wizję w postaci diagramów i notatek na ścianach. Staje się też widocznym dla wszystkich w firmie sygnałem skupienia uwagi na użytkowniku, miejscem, które często wzbudza zaciekawienie, pozwalając angażować osoby pełniące w projekcie zupełnie inne funkcje. Relokacja oznacza  jednak również wyzwania. Biura klientów nie zawsze są przystosowane do potrzeb projektantek, o pokój z oknami trzeba czasem naprawdę zawalczyć, a pisanie po ścianach czy przyczepianie do nich czegokolwiek spotyka się niekiedy z nikłym zrozumieniem office managerek. Niezłym przedsięwzięciem logistycznym może się też okazać czasowe przeniesienie visual designerki z jej kilkoma ekranami i mocnym komputerem, który niekoniecznie będzie małym, lekkim laptopem.

Kolejnym wyróżnikiem pracy w firmach z Wielkiej Czwórki jest szerokie spojrzenie i szeroki zakres oddziaływania. Rzadko ogranicza się on do samego UX. Projekty są zazwyczaj kompleksowe, wymagające połączenia wielu różnych kompetencji, a zatem współpracy projektantek nie tylko z deweloperkami czy badaczkami, ale też analityczkami biznesowymi, specjalistkami od ryzyka, modelowania procesów biznesowych, architektury korporacyjnej czy zarządzania zmianą.

Współpraca międzyzespołowa oznacza także przekraczanie granic geograficznych. Zdarza się, że zapraszamy do projektów ekspertki z innych krajów, szczególnie jeśli mają doświadczenie w wyzwaniach podobnych do tych, które stają w danym momencie przed naszym zespołem. Projektantki z polskiego zespołu dołączają zaś regularnie do projektów prowadzonych w innych krajach. Niekiedy tworzymy w pełni międzynarodowe grupy zadaniowe. Taki tryb pracy niewątpliwie ma swoje plusy. Pozwala skorzystać z udziału w projekcie ekspertek o wąskich obszarach specjalizacji, które często trudno znaleźć w obrębie jednego rynku. Pomaga też podnosić jakość kompetencji lokalnych zespołów dzięki dostępowi do szerokiego zasobu doświadczeń i ciągłej wymianie wiedzy.

Należy jednak pamiętać, że projektantki zmuszone są uwzględniać w swojej pracy lokalne uwarunkowania kulturowe czy prawne. Zdarza się, że tworzone rozwiązania przeznaczone są nie na pojedynczy rynek, ale szerszy obszar geograficzny (na przykład region), co dodatkowo zwiększa złożoność kontekstu. Odrębne wyzwanie stanowi współpraca w zespole niejednorodnym językowo i kulturowo. Dodatkową komplikacją bywają różnice stref czasowych i fizyczne oddalenie poszczególnych członkiń zespołu.

UX okrąża kulę ziemską, z jednej jej strony jest dymek z "UX" po angielsku, z drugiej po chińsku

Opisane wyzwania znacząco wpływają na sposób i jakość pracy projektantek oraz nasuwają pytanie o sens udziału w przedsięwzięciach wykraczających poza własny kraj. Po pierwsze: czy możliwe jest zapewnienie właściwego rozumienia użytkownika i lokalnych realiów, projektując na rynki inne niż własny? Po drugie: czy da się uzyskać efektywność współpracy zespołu o znaczącym zróżnicowaniu kulturowym?

2. Rozumienie kontekstu użytkownika i uwarunkowań lokalnych

Czy dobre projektantki mogą być outsiderkami? A właściwie czy mogą nimi nie być? Doświadczenia międzynarodowe pokazują, że aby uzyskać pogłębione zrozumienie, dobrze jest niekiedy dostrzec i zakwestionować rzeczy „oczywiste”, które dla osoby zanurzonej w danej kulturze pozostają często niewidoczne. Przykładem może być sposób korzystania z pieniędzy – oko outsiderki pozwoliło dostrzec długie kolejki do bankomatów ustawiające się w Meksyku w dniu wypłaty. Inny przykład to badania w Ameryce Łacińskiej, podczas których badaczka, zadając szereg pytań o rzeczy oczywiste dla lokalnych uczestniczek inicjatywy, zidentyfikowała szansę kryjącą się w postawach młodzieży wobec migracji ze wsi do miast.

W praktyce pracy projektowej pojawienie się „outsiderki” oznaczać może przeprowadzenie badań czy testów, które lokalnym badaczkom wydawały się niepotrzebne. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że wśród emerytek w Stanach Zjednoczonych, które zostają pacjentkami klinik onkologicznych, znaczącą grupą są „snowbirds”, a więc osoby, które zmieniają miejsce zamieszkania z północy na południe kraju w zależności od pory roku. Stanowi to istotne wyzwanie podczas angażowania ich w terapię osadzoną w konkretnym ośrodku.

Projektowanie dla użytkowniczek z innego kraju czy zanurzonych w innej kulturze nie pozwala iść na skróty i oprzeć się na powziętych z góry założeniach czy intuicji. Wymusza większą uważność i bardziej rygorystyczne podejście do eksploracji projektowej. Przypomina pracę, której celem jest odpowiedź na wyzwania o charakterze odległym od codziennych doświadczeń designerek, na przykład tworzenie dla seniorek, osób z dysfunkcjami zmysłów czy określonymi schorzeniami. W takim przypadku prawdopodobnie wszystkie członkinie zespołu projektowego będą miały podobny poziom uważności i potrzebę pogłębionej eksploracji. W grupach międzynarodowych zdarza się natomiast, że lokalne projektantki takiej potrzeby nie dostrzegają. 

Status outsiderki uprawnia do stawiania pytań o „oczywistości” i domagania się badań choćby dla wyrównania różnic w kompetencji kulturowej i rozumieniu miejscowego kontekstu. A to oznacza, że warto być asertywną i nie tylko nie udawać, że wszystko wiemy, ale też zdecydowanie stawiać pytania i domagać się poszukiwania odpowiedzi na nie. Jako outsiderki mamy do odegrania ważną rolę w międzynarodowych przedsięwzięciach!

Poza powyższymi istnieje jeszcze co najmniej jeden aspekt współpracy międzynarodowej, który stanowi o jej szczególnej wartości. Sięgnięcie do doświadczeń z innych rynków, rozumianych zarówno jako kategoria produktowa, jak i w wymiarze geograficznym, wnosi nieocenioną inspirację dla projektantek. Podczas pracy muszą zwracać uwagę na wiele kwestii, których znaczące szczegóły są wcale oczywiste. Jak umawiamy wizyty lekarskie w Polsce, a jak w Stanach Zjednoczonych? Jakie kryteria bierzemy pod uwagę przy wyborze i ocenie lekarza? Jakie rozwiązania istnieją już w tym obszarze? A jak wygląda proces umawiania się na spotkanie z doradcą zawodowym? Może wcale nie jest tak zróżnicowany kulturowo, jak mogłoby się w pierwszej chwili wydawać? A może różnice pozwolą nam dostrzec istotne potrzeby lokalne?

Czerpmy pełnymi garściami z kompetencji, które mamy, szukajmy analogicznych wyzwań, procesów, narzędzi, nawet jeśli pochodzą z zupełnie innego kontekstu. Tym lepiej! Pozwoli nam to zejść z utartej ścieżki. Pracując w międzynarodowej korporacji mamy szansę sięgnąć do zasobów wiedzy zgromadzonej w setkach projektów na całym świecie. Jeśli jednak kiedykolwiek będziecie miały okazję pracować jako projektantki w wielokulturowym teamie bez takiego zaplecza, nie wahajcie się skorzystać z własnej lokalnej ekspertyzy pochodzącej z rynku najlepiej Wam znanego i zbliżonego do tego, na którym będziecie pracować. W ten sposób możecie wnieść do projektu nowe spojrzenie, które bez Was nie miałoby szansy się w nim pojawić.

3. Współpraca w międzynarodowym zespole

Wydawać się może, że największe wyzwanie stanowi w takiej sytuacji język. Rzeczywiście, bez znajomości angielskiego efektywny udział w projekcie wydaje się niemożliwy. Co ważne, aby wnieść do niego realną wartość, nie wystarczy rozumieć drugiej osoby. Trzeba być w stanie aktywnie zabierać głos w dyskusjach projektowych, uzasadniać swoje stanowisko, argumentować i przekonywać. Na to trzeba się przygotować i to warto ćwiczyć: prezentowanie w atrakcyjny sposób i uzasadnianie swoich rozwiązań projektowych.

Podczas pracy w międzynarodowym środowisku zdarzają się jednak i takie sytuacje, kiedy część prac odbywa się w języku dla nas niedostępnym. Kilkudniowe warsztaty po węgiersku, przedstawianie konceptów po hiszpańsku, nagłe wstawki w dyskusji po niemiecku czy rosyjsku. To wszystko przykłady z życia wzięte. Sprawdza się przede wszystkim jasne komunikowanie możliwości i oczekiwań. Jaka jest Twoja funkcja na tym spotkaniu? Czego zespół od Ciebie oczekuje? Jeśli uczestnictwa w dyskusji – jasno sygnalizuj potrzebę tłumaczenia. Zadawaj pytania, parafrazuj, upewniaj się, że Twoja tłumaczka, którą często będzie koleżanka z grupy, sama dobrze rozumie i przekazuje Ci sens. Jednak nie zawsze słowa są najważniejsze. Nie rozumiejąc ich, masz większą wrażliwość na sygnały niewerbalne. Obserwuj, co się dzieje, jak angażują się i reagują poszczególne osoby. Bardzo prawdopodobne, że dostrzeżesz to, co dla innych pozostanie „przezroczyste”, na przykład szybko zidentyfikujesz rozmówczynię, która swoimi uwagami zabija rozwój pomysłów albo zauważysz, że jeden z zespołów warsztatowych pracuje mniej efektywnie i wymaga wsparcia. Dziel się swoimi obserwacjami na temat procesu, mogą być one niezwykle wartościowe niezależnie od sensu wypowiadanych słów.

Te potrafią być zresztą zwodnicze również wtedy, kiedy wydają się całkiem zrozumiałe. Praca zespołowa dla Amerykanek może oznaczać, że współtworzymy te same materiały, a dla Niemek – że dzielimy się komplementarnymi zadaniami. Prosząc o feedback, od współpracownic anglosaskich usłyszymy wyłącznie komplementy, od tych geograficznie bliższych nam – raczej wskazanie „obszarów do rozwoju”.

A zatem sama znajomość języka to nie wszystko. Upewniajmy się, jak rozumiemy różne pojęcia, jakie założenia przyjmujemy i co oznaczają poszczególne komunikaty. Pozwoli to uniknąć dysonansu poznawczego podobnego do tego, który stał się udziałem naszych designerek, otrzymujących entuzjastyczny feedback od amerykańskiego zespołu, a następnie obserwujących, jak cały ich projekt jest wywracany do góry nogami. To, co dla polskich projektantek było oczywistym sygnałem niedoskonałości ich pracy, dla Amerykanek znakiem, że ich praca ma ogromny sens, bo staje się ważnym etapem popychającym projekt na drodze kolejnych iteracji.

W efektywnej pracy międzynarodowego zespołu niewątpliwie pomaga oparcie się na wspólnych metodykach i narzędziach. Choć bowiem poziom otwartości na zwinność, iteracyjność i współtworzenie może być różny, to ramy, jakich dostarcza choćby Scrum, wyznaczają uniwersalną przestrzeń porozumienia. Sprint planning, review, retro, daily – pozwalają ułożyć przewidywalny rytm operacyjny zespołu, w którym łatwo jest ustalić wzajemne oczekiwania i sens kolejnych działań.

Wyzwaniem pozostaje ułożenie owego rytmu w sytuacji, kiedy zespół pracuje w geograficznym rozproszeniu a nierzadko i różnych strefach czasowych. W ekstremalnych przypadkach zdarza się, że ich „business hours” nie zachodzą na siebie. W efekcie niemożliwe są bieżące konsultacje, a zespół traci poczucie ciągłości. Kiedy wraca do działania kolejnego dnia, zastaje projekt w innej fazie rozwoju niż go poprzedniego pozostawił. Z praktyki wynika, że ekstremalnie ważne jest, aby zaplanować czas pracy w taki sposób, który będzie zapewniał „zazębienie się” całego zespołu projektowego na co najmniej dwie godziny. Tyle czasu potrzeba na „handover” (dla części zespołu będzie on zamknięciem dnia, dla innych – otwarciem), a następnie niezbędne ustalenia szczegółowe, dodatkowe konsultacje, podjęcie najważniejszych decyzji, które wymagają udziału osób z różnych stref czasowych. Warto dopilnować także, aby „handover” stał się rutyną zamykającą dzień pracy również wtedy, kiedy nie dochodzi do spotkania (na przykład dlatego, że inna część zespołu jeszcze śpi, kiedy my kończymy pracę). Spiszmy wszystko, co się danego dnia wydarzyło, podjęte decyzje projektowe i pytania/ zadania na kolejny dzień roboczy.

Wideoczat na laptopie - kontrast pór dnia uczestników "poranna kawa/ five o'clock"

Oczywiście kooperacja w tak znacznym rozproszeniu geograficznym możliwa jest tylko dzięki wykorzystaniu narzędzi do pracy zdalnej. Wydaje się, że przez ostatni rok wszystkie zdobyłyśmy już co najmniej podstawowe kompetencje w tym zakresie. Tu warto jeszcze zwrócić uwagę, że jako część międzynarodowego zespołu prawdopodobnie będziemy miały okazję nie tylko poznać nowe narzędzia, ale również podejrzeć nowe sposoby wykorzystania tych doskonale nam już znanych. 

Piekielnie efektywny, trwający zaledwie półtorej godziny warsztat mapowania potrzeb z udziałem 30 osób, krążących po „breakout roomach” w morderczo szybkich slotach czasowych, który kończymy z wypełnionymi gęsto canvasami i w oparciu o nie spriorytetyzowanymi najważniejszymi wyzwaniami? Tego nauczyłyśmy się, pracując z projektantkami z USA. A może zamiast tego zbieranie wymagań projektowych w postaci serii ekspresowych, 15-minutowych wywiadów z interesariuszkami, jak to robią Niemki?

I w końcu element wspomniany już, a niezwykle ważny w kształtowaniu współpracy w obrębie grupy nie tylko przy podsumowaniu, ale i na każdym kroku podczas realizowania danego przedsięwzięcia: feedback. Nie ma chyba drugiego aspektu międzynarodowej współpracy tak silnie uwarunkowanego kulturowo. Te same reakcje oznaczać będą skrajnie różny odbiór naszej pracy i odmienne wskazówki w zależności od tego, czy pochodzą od Amerykanek, Niemek, Irlandek czy Hiszpanek. Różnice te obrosły w stereotypy i legendy utrwalone w żartach i anegdotach. Nie będziemy ich teraz wzmacniać ani naprostowywać. Zamiast tego rada: traktujcie feedback poważnie. W trakcie projektu i później. Nie prześlizgujcie się po nim z pobłażliwością wynikającą ze stereotypu. Proście o feedback i dawajcie go. Upewniajcie się, czy dobrze rozumiecie, a przede wszystkim: co z niego wynika na przyszłość, dla kontynuowania wspólnej pracy. Jeśli słyszysz, że wszystko jest „awsome!” – spytaj, jaki dalszy rozwój Twojej propozycji widzi rozmówczyni i co możesz zrobić lepiej następnym razem. Przekonasz się, że zarówno „awsome”, jak i „far from perfect” mogą być wstępem do wartościowej rozmowy.

4. Podsumowanie

Praca projektantek w międzynarodowych zespołach ma głęboki sens polegający na uruchomieniu dodatkowych perspektyw projektowych, w tym perspektywy „outsiderki” oraz sięganiu do szerokiego wachlarza doświadczeń i inspiracji. Aby przebiegała efektywnie i dawała realną wartość, warto pamiętać o kilku radach:

1. Nie bój się być „outsiderką”, stawiaj podstawowe pytania, dziw się i szukaj odpowiedzi.

2. Sięgaj do znanych Ci przykładów rozwiązań. Dla Ciebie być może banalne, omówione w zespole mogą stać się cenną inspiracją.

3. Odważnie przedstawiaj i uzasadniaj swoje propozycje. W ten sposób wnosisz wartość do projektu.

4. Upewniaj się co do znaczenia słów, ale pamiętaj, że nie są one wszystkim. Ludzie wiele mówią gestem, tonem głosu, dynamiką działań, wizualizacją, którą się posługują.

5. Zadbaj o efektywny rytm pracy i dobre wykorzystanie narzędzi, aby wszystkie członkinie zespołu były zaangażowane. Pamiętaj o „handoverach”.

6. Aktywnie dawaj i odbieraj feedback.

Trzymam kciuki!

PS. Dziękuję za konsultacje i inspirujące rozmowy o naszych doświadczeniach mojemu koledze, Mariuszowi Bonnie.

1 W tym artykule stosujemy feminatywy w odniesieniu do zbiorowości, na którą składają się jednostki o dowolnej płci. Chcemy w ten sposób uwrażliwić osoby go czytające na fakt, iż stosowanie wyłącznie form męskich na określenie różnopłciowych zbiorowości nie budzi zazwyczaj zastrzeżeń i nie rodzi dodatkowych pytań o płeć jednostek, które tę zbiorowość tworzą. Wykorzystujemy plastyczność języka w celu przyczynienia się do jego rozwoju w kierunku włączającym grupy systemowo i kulturowo dyskryminowane.

2 Zwyczajowe określenie największych firm konsultingowych na świecie. Do „Wielkiej Czwórki” („Big Four”) należą Deloitte, EY, KPMG i PWC.

Inspiracje

Autorka

Katarzyna Gawlik zdjęcie

Katarzyna Gawlik

kierowniczka zespołów i projektów skoncentrowanych na użytkowniku, badaczka, trenerka biznesu. Od blisko 20 lat wspiera decyzje biznesowe wiedzą o klientach, użytkownikach i interesariuszach podejmowanych działań. Obecnie zarządza projektami z obszaru projektowania usług i produktów cyfrowych oraz customer experience w Deloitte Digital. W wolnym czasie uczy, szkoli, pisze książki i artykuły oraz przygotowuje doktorat z zarządzania. katarzyna.

Kontakt: kasia.gawlik@gmail.com